Skoczmyż do Betlejem

Skoczmyż do Betleem czemprędzej pasterze,
D A D
Niechaj każdy co ma dla dzieciątka bierze:
D A D
Bo to dziecię w żłobie leży,
D A D A7
Bez posłania, bez odzieży,
D A D A7
Na ciężkim mrozie.
D A7 D

Ja mu dam barana, jeszcze tego rana,
Dam mu także gruszek i pięknych jabłuszek:
A ja mu dam zwierciadełko,
Będzie miał na bawidełko,
Żeby nie płakał.

Ja na poduszeczkę puchu odrobinę,
Z jagnięcia skóreczkę dam mu na pierzynę:
By mu leżyć było miękko,
Koło niego słyszę cienko,
Poratuję go.

A ja bardzo myślę co mu takiego dam,
Dałbym mu kożuszek, ale go sam nie mam:
Przecież mu co podaruję,
Albo go czem uraduję,
To pacholątko.

Mam ja wróbli dosyć, puszczę ich do szopy,
Niechaj mu śpiewają razem choć półkopy:
Cierp cierp cierp cierp miły Panie,
Póki ten mróz nie ustanie,
Będzie ci lepiej.

Ja nie mając co dać bardzo ubolewam,
Ale go ucieszę tylko mu zaśpiewam:
Lu lu, la la, lu lu, li li,
Będzie tu lepiej po chwili,
Jak inni przyjdą.

Zaśpiewałem Panu, a tem się utulił,
I pod pierzyneczkę główkę swoją wtulił:
Mrugnął na mnie oczętami,
Poklaskał se rączętami,
By znać był kontent.

Bardzo to rozkoszne musi być dzieciątko,
Wół mu z osłem służą tak wierne bydlątko:
Parą go swą zagrzewają,
Zawsze na niego chuchają,
By zimna nie czuł.

Patrząc na twą biedę, więc bardzo nam cię żal,
Złożymy się wszyscy a zrobimy ci bal:
Zgotujemy baraniny,
Upieczemy cielęciny,
Wiwat krzykniemy.

Daliśmy ci Panie cośmy sami mieli,
Jak też ty będziesz miał, my nie będziem mieli,
Przyjdziem do ciebie z torbami,
Opatrzysz wszystkich chlebami,
Co twoja łaska.