Najświętsza Panienka gdy porodzić miała

Najświętsza Panienka gdy porodzić miała,
D A
Józefa Staruszka o pokój pytała:
D A
Józefie, staruszku, opiekunie drogi,
A D G A
A gdzież będzie dla mnie pokoik ubogi,
A D G A D

A Józef staruszek poszedł o gospodę
Starać się oraz wziął dzbanuszek na wodę,
Lecz ani gospody, ani wody dano,
I jeszcze złajano, i jeszcze złajano.

Nie pukajże stary, mam tu ludzi dosyć,
Na próżno mnie będziesz o gospodę prosić;
Bo ja sam w gospodzie nie mam miejsca swego
U ludu takiego, u ludu takiego.

A Józef staruszek zważywszy tę mowę,
Skłonił tylko na dół swoją siwą głowę,
Frasunku jest dosyć, ratunku potrzeba,
Skądże tylko z nieba, skądże tylko z nieba.

Wtem jeden mieszczanin, będąc żalem zdjęty,
Bojąc się by nie był na wieki przeklęty:
Ukazuje drogę staruszkowi temu,
Zafrasowanemu, zafrasowanemu

Udał się staruszek tam gdzie jasność była,
I tam też Maryja Jezusa powiła,
I tam był ów pokój i ów nocleg święty,
Ze dwoma bydlęty, ze dwoma bydlęty.