Kto był smutny, dziś wesoły

Kto był smutny, dziś wesoły niechaj każdy będzie,
D G A D
Bo jak w niebie, tak na ziemi pokój głoszą wszędzie:
h e G A D
Anieli weseli, Bóg stał się człowiekiem;
D A h e A7
Ten się stał, który miał przyjść na świat przed wiekiem.
D A e G A7 D

Zaraz Anioł w wesołością do pastuszków bieży,
Powiadając iże w szopie Bóg i człowiek leży:
Biegajcie, witajcie nowego Pana,
Padajcie, klękajcie przed nim na kolana.

Pobieżeli do Betlejem czemprędzej pasterze,
Wygrywając z wesołością po drodze na lirze:
Krzykali, śpiewali dana, dana, dana,
Padali, klękali przed nim na kolana.

Jaki taki podarunki Panu oddawali,
Które byli dla panięcia umyślnie pobrali:
Jan chudy, wziął dudy, a Maciek kukiełkę,
Mikołaj kopę jaj, nałożył w kobiałkę.

Maciek stary dla panięcia wziął z trzody barana,
A syn jego dla barana wziął wiązeczkę siana:
Wojtalu, synalu, weź to prosię bure,
I nerkę i sperkę i jajeczko które.

Szymon stary z łysym Walkiem w obiedwie kobiałki,
Nabrał serów i mędrzyków, także trzy kukiełki:
Matyjas wziął kiełbas, zadziergnął za pasem,
A Iwan mleka dzban nadoił tym czasem.

Kuba chudy wyszedł z budy jak na dziwowisko,
Rozumiejąc iże stroją pasterze igrzysko:
Lecz Iwan porwał dzban, w nim trochę śmietany,
Biegł w tropy do szopy, choć nieopasany.

Waluszek o obaczywszy, jako oparzony
Skoczył nagle, aże mu się rozchwiały kołtuny:
Wziął gąskę w powązkę, uwiązał u pasa,
A Jacek wziął placek, biegł prędko do lasa.

A zaś Matus dziadowina wziął gomółek kilka,
Sam biegł prędko za drugiemi i obaczył wilka:
Tak się zląkł, dalibóg, aż one gomółki,
Od jednej do drugiej wytrząsnął z kobiałki.

Przybiegł mu Wach ku pomocy, aż na wilka krzyknie,
A dobrze go nieboraka kijem z mocy łyknie:
Przecie miał coby dał Panu po kolędzie,
Krup miarkę, fujarkę, dziecię bawić będzie.

Wawrzek łysy nieboraczek wtenczas doił kozy,
Spytał ich się dokąd biegną, wnet skopiec położy:
Parę kóz na powróz wziął i Panu wlecze,
Chleba krom, mleka dzbon, aż mu z dzbana ciecze.

Aleć tego nieboraka nieszczęście spotkało,
Bo jak mu się jedno koźle z powroza urwało,
Gdy gonił, wyronił piszczałkę mosiężną,
Z tej szkody, przygody, miał biedę potężną.

A gdy się już pastuszkowie wszyscy razem zeszli,
Oddawali podarunki co byli przynieśli:
Składali, rzucali, Panu na ofiarę,
A zaś Stach wlazł na dach, nastroił fujarę.

I przygrywał bardzo pięknie, aż ono dzieciątko,
Wzniosło rączkę błogosławić małe pacholątko:
Nam wszystkim z pożytkiem, i na całe wieki,
Z pogańskiej szatańskiej wyrwało paszczęki.