Witaj Jezuniu
Witaj Jezuniu! witaj kochanie,
O pożądany od wieków Panie:
Z Kaszub w szopie stajem, pokłon ci oddajem,
Przed tobą czołem bijewa społem.
Lecz czem tak leżysz, czemu w żłóbeczku?
Czem tak przystoi, nie na łóżeczku?
W stajence zrodzony, na sianku złożony:
Czemu z bydlęty, a nie z panięty?
Gdybyś w Kaszubach był narodzony,
Nie na sianeczku byłbyś złożony:
Dałbym ci sienniczek, i pod cię pierzniczek,
Parępoduszek, piernat jak puszek.
Odzieżę miałbyś nie ladajdaką,
Z siwym barankiem czapę bogatą:
Sukienkę z modrego sukna kaszubskiego,
A pas choć z siebie dałbym dla ciebie.
Bekieszkę miałbyś futrem podszytą,
Pętelki u niej z tasiemką litą:
Czerwone buciki, pod niemi gwoździki;
Puszyłbyś sobie, nie tak jak w żłobie.
Gdybyś się w naszych Kaszubach rodził,
Nie takbyś się był Jezuniu głodził,
Na każde śniadanie, miałbyś przysmażanie,
Z masłem bułeczkę, wódki szklaneczkę.
Na obiad miałbyś kaszę jęczmienną,
Rosołem żółtym tłusto podlaną:
Z saporem gęsinę i z sperką jarzynę,
Z imbierem flaki, złeż to przysmaki?
I jajeczniczkę z tłustą kiełbasą,
Miałbyś maluchnny nie lichą paszą:
Piwa Tucholskiego, albo Gostyńskiego,
Miałbyś po uszy, tu piłbyś z duszy.
A na wieczerzę z naleśnikami,
Byłyby kiszki wraz z pierogami:
Byłby groch z słoniną, rzepa z baraniną,
I wytuczone ptaszki pieczone.
U nas zwierzyna Jezu stołowa,
Byłaby dla cię zawdy gotowa:
Kuropateweczki i inne ptaszeczki,
Tłuste gołąbki, tuczne jarząbki.
Tu zaś nie masz nie cobyś jadł smaczno,
U nas wszystkiego dostałbyś łacno,
Do picia, jedzenia, zkim się zabawienia,
Z prokuratorem siadłbyś za stołem.
A tu w Betleem żydzi boruchy,
Wszystko w bachorów swych pchają brzuchy:
Tobieby kruszyny nie dali zwierzyny,
Choćbyś był z młodu umarł od głodu.
Lecz to opatrznie stało się Panie,
Nasze życzenie za dar niech stanie:
Serca na ofiary, dajem ci za dary,
Nie gardźże niemi, choć ubogiemi.
O pożądany od wieków Panie:
Z Kaszub w szopie stajem, pokłon ci oddajem,
Przed tobą czołem bijewa społem.
Lecz czem tak leżysz, czemu w żłóbeczku?
Czem tak przystoi, nie na łóżeczku?
W stajence zrodzony, na sianku złożony:
Czemu z bydlęty, a nie z panięty?
Gdybyś w Kaszubach był narodzony,
Nie na sianeczku byłbyś złożony:
Dałbym ci sienniczek, i pod cię pierzniczek,
Parępoduszek, piernat jak puszek.
Odzieżę miałbyś nie ladajdaką,
Z siwym barankiem czapę bogatą:
Sukienkę z modrego sukna kaszubskiego,
A pas choć z siebie dałbym dla ciebie.
Bekieszkę miałbyś futrem podszytą,
Pętelki u niej z tasiemką litą:
Czerwone buciki, pod niemi gwoździki;
Puszyłbyś sobie, nie tak jak w żłobie.
Gdybyś się w naszych Kaszubach rodził,
Nie takbyś się był Jezuniu głodził,
Na każde śniadanie, miałbyś przysmażanie,
Z masłem bułeczkę, wódki szklaneczkę.
Na obiad miałbyś kaszę jęczmienną,
Rosołem żółtym tłusto podlaną:
Z saporem gęsinę i z sperką jarzynę,
Z imbierem flaki, złeż to przysmaki?
I jajeczniczkę z tłustą kiełbasą,
Miałbyś maluchnny nie lichą paszą:
Piwa Tucholskiego, albo Gostyńskiego,
Miałbyś po uszy, tu piłbyś z duszy.
A na wieczerzę z naleśnikami,
Byłyby kiszki wraz z pierogami:
Byłby groch z słoniną, rzepa z baraniną,
I wytuczone ptaszki pieczone.
U nas zwierzyna Jezu stołowa,
Byłaby dla cię zawdy gotowa:
Kuropateweczki i inne ptaszeczki,
Tłuste gołąbki, tuczne jarząbki.
Tu zaś nie masz nie cobyś jadł smaczno,
U nas wszystkiego dostałbyś łacno,
Do picia, jedzenia, zkim się zabawienia,
Z prokuratorem siadłbyś za stołem.
A tu w Betleem żydzi boruchy,
Wszystko w bachorów swych pchają brzuchy:
Tobieby kruszyny nie dali zwierzyny,
Choćbyś był z młodu umarł od głodu.
Lecz to opatrznie stało się Panie,
Nasze życzenie za dar niech stanie:
Serca na ofiary, dajem ci za dary,
Nie gardźże niemi, choć ubogiemi.