Boże i Królu

Boże i Królu jakież Twoje trony!
Jakież ozdoby, jakie i masz korony?
Szopka i żłobek i nikczemne siano,
Wszystkie dostatki które Ci tu dano.

Gdzie się zostały szaty purpurowe,
Gdzie są szkarłaty, gdzie tkania perłowe?
Mizerne siano! o jak ostra trawa!
Czemu się miększą pośćiołką nie stawa.

Schowaj pod ziemię skarby swoje świecie,
Schowaj włodarzu rozkoszne Twe kwiecie:
Milszy jest Bogu żłobek siankiem słany,
Niźli szpalerów złota pełne ściany.

Wyjdźcie ksiąźęta z ozdobnych pokoi,
Patrzcie czy Bogu tak leżyć przystoi:
Żadnych się bogactw od was nie doprasza,
Niech go okryje siankiem ręka wasza.

Wynijdźcie wszyscy co wygód pragniecie,
Patrzcie jak w nędzy leży boskie dziecię,
Jako pogardza świata dostatkami,
Jako naucza gardzić rozkoszami.

Boże! coś zstąpił z niebios wysokości,
Nie pragniem bogactw, trzymaj nas w mierności:
Wolimy cnoty nad bogate mienie,
Przy którem trudno otrzymać zbawienie.

Twoja to łaska i upodobanie,
Za skarb na świecie naj większy nam stanie:
O nią prosimy i onej pragniemy,
Bo z nią szczęśliwość wieczną osiągniemy.