W Betlejem sławnem
W Betlejem sławnem, w czasie nie dawnym,
Kuba bracie miły
Gdym w budzie siedział,
Anioł powiedział: Cuda się zjawiły;
I innych Aniołów siła,
Że Panna Syna powiła,
Wesoło głosili.
Śpiewali sobie, leży we żłobie,
W pieluszki powity,
Pan nieba, ziemi, na gołem sianie,
W stajni pospolitej:
A co najdziwniejsze rzeczy,
Iże w naturze człowieczej,
Wielki Bóg zakryty.
Pójdę ja wprzódy, do naszej trzody,
I wezmę koźlątko,
A ty Michale, biegaj po wale,
I uchwyć kurczątko:
Ty Wojtalu weź skrzypeczki,
A Ty Wachu multaneczki,
Ucieszcie dzieciątko.
Idźcież do Życha, by wziął jędyka,
I żeby się kwapił,
Maciek zwierzyny dla tej dzieciny,
Aby co ułapił:
A dla Józefa starego
Trzeba wziąść winka dobrego,
By się dziaduś napił.
Oddawszy chwałę i dary małe,
Skoczno mu zagrali,
Cieszyli tego Pana nowego,
I w taniec się brali:
A gdy Wojtal zagrał z góry,
To ledwie wszyscy ze skóry,
Nie wyskakiwali.
Jedni mu grali, drudzy śpiewali,
Przy takiej ochocie,
Wach na oboi, Grześ skrzypce stroi,
A Stach na fagocie:
Panna woła dalej, dalej,
Ażeśmy się dziwowali,
Tak wielkiej ochocie.
Wziął Sobek Stasza, Walek Tomaszka,
Widząc Pańską łaskę,
Dla fantazyi, w tej kompaii,
Dał Jan wina flaszkę:
A że Jędrzej nie miał pary,
Tańcował z nim Józef stary,
Wziąwszy w rękę laskę.
Kuba bracie miły
Gdym w budzie siedział,
Anioł powiedział: Cuda się zjawiły;
I innych Aniołów siła,
Że Panna Syna powiła,
Wesoło głosili.
Śpiewali sobie, leży we żłobie,
W pieluszki powity,
Pan nieba, ziemi, na gołem sianie,
W stajni pospolitej:
A co najdziwniejsze rzeczy,
Iże w naturze człowieczej,
Wielki Bóg zakryty.
Pójdę ja wprzódy, do naszej trzody,
I wezmę koźlątko,
A ty Michale, biegaj po wale,
I uchwyć kurczątko:
Ty Wojtalu weź skrzypeczki,
A Ty Wachu multaneczki,
Ucieszcie dzieciątko.
Idźcież do Życha, by wziął jędyka,
I żeby się kwapił,
Maciek zwierzyny dla tej dzieciny,
Aby co ułapił:
A dla Józefa starego
Trzeba wziąść winka dobrego,
By się dziaduś napił.
Oddawszy chwałę i dary małe,
Skoczno mu zagrali,
Cieszyli tego Pana nowego,
I w taniec się brali:
A gdy Wojtal zagrał z góry,
To ledwie wszyscy ze skóry,
Nie wyskakiwali.
Jedni mu grali, drudzy śpiewali,
Przy takiej ochocie,
Wach na oboi, Grześ skrzypce stroi,
A Stach na fagocie:
Panna woła dalej, dalej,
Ażeśmy się dziwowali,
Tak wielkiej ochocie.
Wziął Sobek Stasza, Walek Tomaszka,
Widząc Pańską łaskę,
Dla fantazyi, w tej kompaii,
Dał Jan wina flaszkę:
A że Jędrzej nie miał pary,
Tańcował z nim Józef stary,
Wziąwszy w rękę laskę.